W październiku 2016 zaczęliśmy rozmawiać o niewielkiej z pozoru zmianie, która zapoczątkowała tę totalną rewolucję. Zwróciliśmy wtedy uwagę na dość oczywisty fakt: serwisy, które teoretycznie pozycjonowały się jako porównywarki finansowe dla użytkownika, w rzeczywistości były nastawione na reprezentowanie interesów instytucji finansowych. Tak działała nasza konkurencja, ale – nie ma co udawać – my również. A bardzo nie chcieliśmy być jak inni. Zrozumieliśmy, że bardziej świadomych i jakościowych użytkowników przyciągniemy tylko wtedy, kiedy szybko i właściwie zidentyfikujemy ich intencje. Chcieliśmy się dowiedzieć, jakich produktów finansowych szukają w Internecie, aby móc bardzo precyzyjnie dopasować do nich kredyt, ubezpieczenie czy lokatę.
Zdiagnozowaliśmy 3 główne problemy, z którymi postanowiliśmy się zmierzyć jak najszybciej.
Za dużo komercyjnych treści
We wszystkich porównywarkach finansowych dominowały sekcje specjalne i artykuły sponsorowane. Użytkownik nie mógł mieć pewności, że prezentowane na listingach wyniki są rzetelne i obiektywne.
Komercyjny sposób prezentacji ofert
Oferty promowane zajmowały wysokie, wyróżnione pozycje i było ich na tyle dużo, że użytkownik nie dostrzegał już wyników organicznych.
Brak realnej wartości dla użytkownika
Porównywarki nie świadczyły rzeczywistej usługi dla użytkowników. Nie porównywały ofert rzetelnie i nie doradzały, a w zasadzie prezentowały jedynie sprzedane bankom oferty.
Odeszliśmy od promowanego przez konkurencję modelu handlowania danymi. To był pierwszy poważny krok w stronę transformacji modelu biznesowego w B2C, czyli modelu, w którym użytkownik dostawał od nas prawdziwą, najlepszą ofertę, a instytucja finansowa – wartościowego klienta. Przez cały czas zbieraliśmy i analizowaliśmy dane rynkowe, aby zaproponować klientom maksymalnie dopasowany do nich produkt.
Aby mieć pewność, że obrana przez nas droga jest słuszna, w lutym 2017 przeprowadziliśmy badania jakościowe. Z focusów prowadzonych w grupie internautów, którzy korzystali na co dzień z porównywarek finansowych, wynikało jasno, że klienci chcą mieć wybór, chcą móc porównać jak najbardziej aktualne oferty banków i – co najistotniejsze – nie chcą podawać przy tym zbyt wielu danych. W trakcie badań współpracowaliśmy z warszawską agencją badawczą 4P Research Mix.
Nowy Totalmoney.pl to projekt, który trwał ponad rok, a serwis 2.0. wystartował w grudniu 2017. Przede wszystkim skupiliśmy się wtedy na UX i UI – portal miał być prosty, przejrzysty, czysty, maksymalnie nastawiony na transakcyjność. Dodaliśmy głęboki granat, uprościliśmy logo. Zrezygnowaliśmy z siatki reklamowej i skupiliśmy się na wygodnej, zrozumiałej dla użytkowników prezentacji ofert banków. Zbudowaliśmy unikalny algorytm, aby pokazywać użytkownikom wysoko oferty, które są dobre, a jednocześnie „przyznawalne”. Umożliwiliśmy wysłanie danych jednorazowo do kilku instytucji, bez konieczności ich ponownego uzupełniania.
Udało się nam skutecznie połączyć jakościowy traffic z wyszlifowaną konwersją. Przestaliśmy tylko generować leady, skręciliśmy w stronę modelu e-commerce.
Aby rozwijać porównywarkę, na początku 2018 powołaliśmy zespół, którego zadaniem było nieustanne obserwowanie zmian w serwisie i reagowanie na potrzeby użytkowników. Dzięki temu udało się m.in. przyspieszyć szybkość ładowania strony, rozwinąć alternatywne źródła pozyskania ruchu (Google czy FB) i zrealizować nową strategię SEO.
W tej chwili wykonujemy naszą misję w 100% – w łatwy, prosty, szybki sposób pomagamy użytkownikom znaleźć i kupić właściwy dla nich produkt finansowy. Dokładnie wyjaśniamy, na co każdy powinien zwrócić uwagę, wybierając pożyczkę czy kredyt, mamy rozbudowaną sekcję contentową, tworzoną przez specjalistów, w której w przystępny sposób tłumaczymy zawiłości świata finansów. Doradzamy naszym klientom, prześwietlamy dokładnie oferty, dyskwalifikujemy gwiazdki. Rozmawiamy również z bankami, szkolimy je z obsługi klienta. Sprawdzamy, ile czasu mija do pierwszego telefonu, weryfikujemy wiedzę konsultantów bankowych infolinii i spotykamy się z doradcami w placówkach. Testujemy, przeprowadzając regularnie badania tajemniczego klienta. Wskazujemy bankom, co powinny zmienić, gdzie przyspieszyć i na co absolutnie nie mogą pozwalać.
Statystyczny e-commerce
E-commerce w Polsce stale się rozwija. W 2019 roku aż 62% internautów regularnie korzystało z zakupów online. Co ciekawe, dotyczy to platform polskich. Sklepom z wysyłką z zagranicy zaufało 26% użytkowników.
Według badań statystycznych istnieją trzy główne zalety zakupów online:
• dostępność 24/h
• możliwość zakupów z domu
• nieograniczony i niczym nieskrępowany czas wyboru
Polska, jak wynika z danych Statista Digital Market Outlook, znajduje się na 13. miejscu wśród najprężniej rosnących rynków e-commerce. Robi to ogromne wrażenie biorąc pod uwagę fakt, że w 2019 r. wartość polskiego
handlu internetowego przekroczyła 50 mld złotych. Coraz częściej kupujemy mobilnie. Urządzeniem wykorzystywanym przez Polaków najczęściej niezmiennie jest laptop
– 74% – choć z roku na rok tendencja ta jest spadkowa. Na podium znajduje się także smartfon z wynikiem 61% oraz komputer stacjonarny, którego zastosowanie deklaruje aż 54% użytkowników. Najmniej korzystamy z tabletów oraz czytników e-booków ( odpowiednio 27% i 3%).
W Polsce w 2018 roku aż 64% kupujących w internecie było osobami poniżej 34 roku życia. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy sytuacja diametralnie się zmieniła i grupę tę stanowi mniej niż połowa (42%). Znaczący wzrost zanotowano w zainteresowaniu tematem osób powyżej 50 lat, dzięki czemu stanowią teraz aż 25% wszystkich kupujących online. Szacuje się, że w 2021 roku e-commerce ma wynosić 17,5% w stosunku do globalnej sprzedaży detalicznej. Czy firma powinna być obecna w internecie tylko dla zwiększenia sprzedaży? Otóż nie, aż 85% konsumentów wykorzystuje internet do sprawdzenia danego produktu biorąc pod uwagę ceny u różnych przedstawicieli, opinie, zdjęcia, testy użyteczności i fora. Jest też coś co często zawodzi. Czterech na pięciu badanych rezygnuje z zakupów nawet w ich ostatniej fazie ze względu na złą jakość obsługi klienta.
Tutaj nasuwa się wniosek… Wszystkie drogi prowadzą do tworzenia doświadczeń użytkownika.