Jak film na YouTube może zapoczątkować cały marketing w firmie? Odzyskiwanie treści z materiałów wideo.

Reklamy otaczają nas z każdej strony i krzyczą hasła, którymi jesteśmy zasypywani. Każda firma walczy o to, żeby to właśnie jej logo wyróżniało się na tle konkurencji, żeby jej slogan zapadł w pamięć, aby finalnie to właśnie na jej produkt czy usługę klient zagłosował swoimi pieniędzmi. W dobie przesytu informacji ciężko dotrzeć do klienta półśrodkami – jednym banerem czy postem w social mediach. Dlatego też coraz więcej firm stawia na marketing tak wieloma kanałami, jak to tylko możliwe.
Jednak zapełnienie przestrzeni w każdym liczącym się medium jest czaso- i pracochłonne. Niekiedy wymaga kolejnego etatu w firmie albo nawet działu marketingu, gdzie wiele osób, wspólnymi siłami, próbuje dotrzeć do konsumentów, wymyślając coraz to nowe sposoby wpływania na ich zachowania i emocje. Zadanie jest o tyle trudne, że dużo już zostało wymyślone, ciężko wpaść na coś innowacyjnego, innego niż wszystkie reklamy, które już powstały. Nie można też zapomnieć o budżecie. Nie jest odkrywczym stwierdzenie, że wielkie koncerny wydają na marketing dziesięciocyfrowe kwoty; zatrudniają ekspertów i celebrytów, żeby przypodobać się publice, a na to większość przedsiębiorców nie może sobie pozwolić.

Dzielenie się treścią ważniejsze niż dotychczas

Jednym ze sposobów stał się content marketing, czyli marketing polegający na regularnym dzieleniu się przydatnymi treściami z odbiorcami czy potencjalnymi klientami, w sposób darmowy, poprzez media społecznościowe czy inne kanały dystrybucji informacji. Przewaga, jaką buduje ta strategia, bazuje na psychologii człowieka, a konkretniej na poczuciu, że skoro ktoś pomógł mi raz, to chętnie odwdzięczę się, robiąc coś dla niego przy następnej okazji – to tak zwana reguła wzajemności. Opierając się o przykład:jeśli szukasz w internecie odpowiedzi na pytanie ,,Jak wymienić olej w kosiarce spalinowej?’’ i znajdziesz odpowiedź na to pytanie na stronie punktu serwisowego, to choć tym razem pomogli Ci bezpłatnie, następnym razem, kiedy nie będziesz w stanie naprawić usterki samodzielnie, jest większa szansa, że zgłosisz się do nich z problemem – w końcu już raz Ci pomogli! Nie musisz nawet szukać konkretnej odpowiedzi: wystarczy, że przeglądasz social media przy porannej kawie i natkniesz się na post ,,dzisiaj będzie ulewny deszcz’’, zamieszczony przez serwis informacyjny. Jeśli tego dnia weźmiesz parasol i dzięki temu nie zmokniesz, to jest duża szansa, że następnego dnia wejdziesz sprawdzić pogodę właśnie tam, a może nawet wykupisz prenumeratę ich artykułów.

Chętniej oglądamy niż czytamy

Czas staje się naszym najcenniejszym aktywem. Dodając do tego coraz intensywniej postępujący brak skupienia u ludzi, naturalnym staje się, że wiele osób zamiast długiego artykułu wybierze kilkuminutowy film, który dodatkowo można przyspieszyć, jeśli ktoś nie mówi wystarczająco szybko. Szukamy odpowiedzi na konkretne pytanie, wpisując frazę w popularną wyszukiwarkę, i oczekujemy, że odpowiedź będzie natychmiastowa. Czy to dobrze, czy źle – to już rozważania dla filozofów, ale nowe pokolenia żyją w pędzie i trzeba do tego dopasować sposób przekazu informacji albo po prostu nie dotrzemy tam, gdzie trzeba.

Wideo marketing wydaje się być odpowiedzią i nabierać rozpędu. Nie tylko dlatego, w życie wchodzi coraz popularniejsze powiedzenie, że człowiek zaczyna mieć trzysekundową pamięć złotej rybki (co, swoją drogą, nie jest prawdą nawet dla samej rybki). Nauka poprzez treści wideo to zwyczajnie jeden z najprostszych sposobów przyswajania wiedzy – trochę jak warsztaty z praktykiem, ale przez internet. Nagranie ma też tę przewagę, że jeśli potrzebujesz jedynie posłuchać tego, co występujący ma Ci do przekazania, to możesz w tym czasie robić, na przykład, trening siłowy. Z kolei jeśli temat wymaga technicznego języka i Twojego skupienia, to z pewnością łatwiej zobaczyć, jak ktoś na filmie składa meble, niż przeczytać, że śruba o długości 5 cm, oznakowana na czerwono, będzie wkręcana z prawej strony, lewej, tylnej nogi krzesła.

Kto doskonale zdaje sobie sprawę z postępujących zmian? Google! Od 2006 roku jest w posiadaniu drugiej największej wyszukiwarki na świecie, czyli YouTube. Wpisując przykładowe pytanie „Jak napompować piłkę?”, dostajemy, zaraz po krótkiej instrukcji w formie pisanej, trzy filmy na YouTube, dokładnie pokazujące, jak to zrobić. Dla Ciebie jest to świetna wiadomość! Wiedząc, jak forma wideo przypada ludziom do gustu, Google pokazuje filmy jako odpowiedzi na wpisywane frazy – dzięki temu Ty możesz wraz ze swoją firmą ,,zawładnąć’’ pierwszą stroną Google’a; tak, jak w przypadku pompowania piłki, bo zarówno tekst na blogu, jaki i film na YouTube mogą należeć do Twojej firmy. W ten sposób sprawisz, że poprzez konkretne zapytanie większość klientów trafi właśnie do Ciebie. Wyobraź sobie pytanie, które pasuje do Twojej branży. Na przykład coś, o co klienci pytają szczególnie często. Właśnie na ten temat warto zrobić swój pierwszy film.

Od czego zacząć?

Od scenariusza! Brzmi bardzo profesjonalnie i w większości przypadków przeraża nowicjuszy, ale nie jest to nic innego, jak wypisanie sobie w punktach, o czym chcemy mówić w filmie. Trochę jak pisanie artykułu, ale z większą przestrzenią na dygresje, zabawne wstawki czy historie z życia. Jak będzie wyglądał Twój scenariusz, w dużej mierze zależy od tego, czy masz łatwość wypowiadania się, czy masz doświadczenie w występowaniu przed kamerą, czy temat, o którym nagrywasz film, jest luźną historią, którą i tak opowiadasz rodzinie przy niedzielnym obiedzie, czy odpowiedzią na konkretne, techniczne pytanie i potrzebujesz przytoczyć słownikową definicję. Samo pisanie scenariusza to temat na inny artykuł, dlatego na razie odeślę Cię na szkolenie do Google.

Kiedy masz już scenariusz, następnym krokiem jest nagranie filmu. Jeśli posiadasz telefon z nieco lepszej półki, to idealne narzędzie do nagrywania już spoczywa w Twojej kieszeni. Nie ma potrzeby inwestowania w kamery, mikrofony i oświetlenie, jeśli na samym początku nawet nie wiesz, czy rzeczywiście uda Ci się wykorzystać wszystkie walory tych sprzętów. Później przychodzi czas na montowanie filmu. Po raz kolejny brzmi jak rocket science, ale pamiętaj, że nie kręcisz właśnie startu promu kosmicznego z trzech ujęć, a najprawdopodobniej siebie przed kamerą. W najgorszym wypadku potrzebujesz nauczyć się tego, jak wyciąć pauzy czy drobne potknięcia, które być może zaliczysz przy nagrywaniu. To z grubsza tyle! Dodaj tytuł, dzięki któremu widz będzie wiedział, dlaczego w ogóle miałby kliknąć w Twój film, i publikuj. Jeśli mimo wszystko czujesz, że nie podołasz tym zadaniom, zawsze możesz zwrócić się o pomoc do firm (takich, jak nasza), które Ci pomogą z jednym z tych elementów albo z całym procesem.

Post na Facebooku prawie gotowy!

Zakładam, że – jak większość firm – Twoja również ma swój fanpage na Facebooku. Mimo że utrzymać stronę w tym serwisie społecznościowym jest stosunkowo łatwo, to tak zwana żywotność posta nie jest imponująca. Ty jednak masz już prawie gotowego posta, którego możesz publikować cyklicznie. Tak, mówię o filmie na YouTube! Wystarczy, że wkleisz link, a Facebook sam zaciągnie miniaturę – jeśli postarasz się przy tworzeniu grafiki przed publikacją na YouTube, to masz nieźle wyglądającego posta już na starcie. Nie musisz wiele opisywać – tytuł filmu i tak jest widoczny. Oprócz publikowania linku do samego filmu, masz już stworzony tekst, czyli scenariusz, który w każdej chwili możesz podzielić na fragmenty. Jeśli Twój film trwa około 10 minut, to prawdopodobnie odpowiadasz w nim na więcej niż jedno pytanie i omawiasz więcej niż jedno zagadnienie czy produkt, a zatem masz przynajmniej kilka konkretnych postów, które realnie zainteresują Twoich odbiorców.

Drugą opcją, z której korzysta wielu przedsiębiorców, są FB Ads. Reklamy, które wyświetlane są na konkretną, wskazaną przez Ciebie, grupę odbiorców. Zazwyczaj jest to grafika lub film, zachęcający do skorzystania z produktu czy usługi – i nic nie stoi na przeszkodzie, aby był to film, który masz już gotowy lub fragment wycięty z tego nagrania.

Artykuł na blogu skończony

Kolejna przestrzeń do zagospodarowania, i tym samym szeroko wykorzystywana przez przedsiębiorców z różnych branż, to blog. Ma on przyciągnąć uwagę potencjalnego klienta, opisać produkt czy zagadnienie związane z usługą. Oprócz oczywistych walorów edukacyjnych ma jeszcze jedną zaletę: artykuły umieszczane na własnej stronie pomagają w pozycjonowaniu strony w wyszukiwarce. Tu cofamy się do tego, o czym była mowa na początku – do przykładu z piłką, ale zapewne wiesz już, co mam na myśli.

Po raz kolejny: jeśli masz przygotowany scenariusz filmu, który jest już nagrany, to wystarczy chwila redagowania tekstu i możesz publikować artykuł. Dobrym pomysłem jest dodać link przekierowujący do filmu, dzięki czemu osoba, która trafiła na bloga, nadal ma wybór – może przeczytać lub obejrzeć Twoją twórczość. Trudno nie wspomnieć, że możesz zrobić zupełnie na odwrót. Jeśli na Twoim blogu regularnie pojawiały się treści, to zastanów się, czy te teksty nie są gotowymi scenariuszami pod filmy. Przeczytaj artykuł na głos, sprawdź, czy w tekście nie ma żadnych łamańców językowych i zbitek wyrazów, które, przy odrobinie stresu związanego z nagrywaniem, mogą być dla Ciebie nie do przejścia. I zabieraj się do nagrywania!

Ścieżka dźwiękowa na platformy podcastowe

Podcast to (według różnych źródeł) nazwa nagrania audio zamieszczanego w internecie przez ekspertów w różnych dziedzinach. Jest to świetna forma przyswajania wiedzy dla ludzi, którzy na treści mają czas jedynie podczas podróży samochodem czy porannego joggingu lub dla tych, którzy po prostu nie lubią skupiać uwagi na ekranie. Oczywiście, nie każda ze ścieżek dźwiękowych z filmów, które wyprodukujesz, będzie się nadawać na podcast – chociażby wspomniany wcześniej przykład składania mebli. Niemniej: jeśli film jest wywiadem, opowiedzianą przez Ciebie historią, opisem produktu czy odpowiedzią na pytanie, to audio może pojawić się na platformach takich, jak Spotify, Google Podcasts, Apple Podcast czy nawet Soundcloud!

Instagram, TikTok i cokolwiek innego, co przyjdzie Ci do głowy

Zasadę działania już znasz. Tworząc wideo, siłą rzeczy masz gotowy kompletny tekst, obraz i dźwięk, które możesz dowolnie recyklingować na inne platformy. Kadr z filmu może stać się postem na Instagramie. Jego fragment zaś nadaje się na TikToka, który swoją drogą okazuje się być kolejnym fenomenem w świecie mediów społecznościowych, co z kolei zdaje się tylko potwierdzać teorię, że współcześni ludzie lubią treści wideo i cenią swój czas, bo w końcu nie można wstawić tam materiału dłuższego niż minuta. Warto wykorzystać też IGTV, które jest niejako odpowiedzią Instagrama na rosnące zainteresowanie filmami. Nawet na samym YouTube jest opcja wstawiania krótkich relacji, podobnych do tych na Instagramie, więc tam też możesz się pojawić. Regularnie możesz wycinać fragmenty tekstu i tworzyć nowe grafiki na bazie tego, co i tak już masz. Praca wykonana raz, a możliwości kończą się tam, gdzie Twoja kreatywność!

Czy moi odbiorcy się nie znudzą?

Domyślam się, że w tym momencie myślisz sobie: okej, mogę wykorzystywać film w nieskończoność, ale to zawsze będzie ta sama treść i odbiorcy zauważą, że publikuję w kółko to samo! Dobre spostrzeżenie, ale niekoniecznie musi tak być. Kluczem do dobrej strategii marketingowej jest regularność, bo jeden post czy film nie załatwi Ci klientów na cały miesiąc – a przynajmniej nie w większości przypadków. Dobrze jest założyć, że będziesz publikować cztery filmy w miesiącu i jeśli nie jesteś ekspertem od nowelizacji prawa podatkowego, to prawdopodobnie Twoje filmy i treści w nich zawarte nie zestarzeją się jeszcze przez dobrych parę miesięcy albo lat. Dlatego najlepiej, jeśli zaplanujesz sobie, że w momencie wypuszczenia filmu na kanał na YouTube poinformujesz o tym jeszcze na kilku innych platformach, a później stopniowo, raz czy dwa razy w miesiącu, wykorzystasz fragment filmu lub scenariusza sprzed paru miesięcy. Poza tym – uczymy się przez powtarzanie, a rzadko kto będzie śledził wszystkie Twoje platformy. Więc jeśli nie masz fanów, którzy w dość niezdrowy sposób zapamiętują każdy Twój ruch w internecie, to większość nie odczuje, że pomagasz sobie, odzyskując treści z już istniejących materiałów.

To nadal sporo pracy. Nie bez powodu tak mało firm zdążyło już wejść na YouTube ze swoim przekazem, mimo że sam serwis istnieje od 2005 roku. Bariera wejścia jest zdecydowanie wyższa niż w przypadku fanpage’a na Facebooku czy konta na Instagramie. W końcu tworzenie filmów wymaga pewnych umiejętności, a jeśli chcesz, aby jakość Twoich produkcji, zarówno pod względem dźwięku, jak i obrazu, była najlepsza, to potrzebujesz zdecydowanie więcej sprzętu niż w przypadku wcześniej wymienionych platform. Z drugiej jednak strony to nadal mniej pracy niż wymyślanie każdego posta lub tekstu osobno, a firm, które chcą wybić się na tle konkurencji, nie ubywa. Dlatego warto rozważyć, czy kanał na YouTube nie będzie dobrym krokiem dla Ciebie i Twojej firmy, bo może on zapoczątkować cały marketing albo przynajmniej sprawić, że będzie on prostszy niż dotychczas.