100 razy lepsze produkty cyfrowe. Przegląd najbardziej inspirujących zagadnień, dzięki którym produkt design będzie lepszy
Rozmawiają:
Katarzyna Bogusz – Product Designer
Marek Klapka – UX/UI Designer
Kasia: Cześć Marku! Masz może chwilę? Chciałam porozmawiać z Tobą o tym, jak sprawić, aby projektowane przez nas produkty były jeszcze lepsze.
Marek: Jasne, bardzo chętnie! Nie będzie to ani odkrywcze, ani rewolucyjne, jeśli stwierdzę, że internet i związane z nim usługi i produkty przeżywają obecnie swój rozkwit. Pandemiczna rzeczywistość uwydatniła i przyspieszyła procesy, których świadkami jesteśmy od lat – powstało na ten temat mnóstwo opracowań i badań (kto nie wierzy, niech poszuka) i został na ten temat napisany niejeden artykuł. Dlatego ja nie o tym. 😉 Pozostaje jednak kwestia tego, jak my, projektanci, możemy i powinniśmy ustosunkować się do nowej rzeczywistości i jak możemy na nią odpowiedzieć. Wyzwań nie brakuje, więc może zacznijmy od pytania najbardziej ogólnego: co możemy zrobić, aby produkty cyfrowe, za którymi stoimy, były lepsze?
Kasia: To bardzo rozległy temat, jednak często zapomina się o najprostszych rzeczach. Cały produkt to proces, często bardzo długi. Dobry początek też jest kluczowy. Wydaje się to dość mało inspirujące. To podstawy tworzą nam niesamowicie kreatywne i podnoszące na duchu rozwiązania. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, po co coś się robi. Jaki jest cel główny zadania. Wizja jest bardzo ważna, żeby nikt się nie pogubił w tym, do czego będziemy dążyć. To pewien rodzaj niezawodnego kompasu, dzięki któremu zawsze możemy skorygować pracę nad projektem.
Marek: Trudno się z tym nie zgodzić. Dobry brief powinien zawierać wymagania i oczekiwania płynące od biznesu. My, jako projektanci, powinniśmy je też umieć przefiltrować przez nasze doświadczenie, ale również świadomość ograniczeń technicznych (deweloperskich, czasem nawet backendowych). Tak, aby końcowy efekt był zadowalający. Końcowa wizja jest czymś, czego mamy prawo domagać się od naszego klienta (czy od przedstawiciela biznesu) i powinniśmy być w tym jak najbardziej asertywni. Rzeczywistość, oczywiście, bywa różna, co byś poradziła zatem projektantowi, który ma do czynienia z nie do końca udanym briefem? Kiedy brief można uznać za satysfakcjonujący? Jak to u Ciebie wygląda?
Kasia: Drążyć temat! Jeśli nie będziemy mieć wspólnej wizji tego, jaki ma być produkt, to dalszy plan się posypie i wyjdzie jeszcze gorzej. Jeśli już na tym etapie powiemy sobie, że jakoś to będzie, przecież coś się potem wymyśli, będzie to preludium do katastrofy produktu. Ostatecznie, jeśli się nie zgadzamy w całości z wizją produktu czy projektem, to trzeba poszukać kompromisu. Tu najważniejsze będzie zrozumienie tematu, czyli tego, po co tak naprawdę to robimy.
Marek: Pełna zgoda! Dodałbym jeszcze, że często wizja może okazać się niemożliwa do zrealizowania w całej rozciągłości. Jesteś jako projektant pierwszą osoba, która powinna zweryfikować te ideę. Jak? Zbierz informację w swojej organizacji, już na etapie briefu konsultuj ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, radź się deweloperów, rozmawiaj z biznesem. I notuj. Zapisuj, jak leci, wszystko, bo jeszcze nie wiesz, co może Ci się przydać!
Kasia: Haha, masz rację! Często jako projektanci zapominamy, że produkt musi spełniać wiele celów i za wcześnie idziemy projektować. Często błędnie też sprowadza się do tego naszą pracę.
Marek: Co nagle, to po diable? Wiadomka! Namysł jest konieczny i mimo presji na tzw. dowożenie, czas na przemyślenie i analizę jest dobrą inwestycją, która zwróci się nam w późniejszej pracy i za którą podziękuje nam „przyszły ja”. Dodałbym jeszcze do tego aspekt komunikacji: to jest moment, w którym mamy prawo (i może nawet obowiązek) prowadzić dialog ze zlecającym, zadawać pytania o wszystko, co wydaje nam się niejasne, podważać, debatować i zwyczajnie dodawać swoją perspektywę. Jako projektant masz w tym momencie czas na bycie dociekliwym, czepliwym, wnikliwym i wątpiącym!
Kasia: Co z perspektywą produktu, jak często my, jako projektanci, zastanawiamy się, dla kogo tworzymy? Kto ma używać naszego produktu i w jakich okolicznościach? Jak będzie pomagał innym? Czasem mam wrażenie, że za mało współpracujemy z biznesem, który ma jakiś pomysł, i za mało słuchamy naszych potencjalnych klientów. Jest na to jakiś sposób?
Marek: User Centered Design wydaje się czasem być mantrą powtarzaną przez ludzi (bo taki jest trend, bo jakże by inaczej!) i – jak w każdym pojęciu wytrychu – można wpaść w pułapkę braku faktycznego pomysłu, co to w ogóle oznacza. Tymczasem to jest pierwszy moment w projektowaniu, gdzie musisz wykorzystać empatię. Wejdź w buty użytkownika, zauważ jego potrzeby i odpowiedz na nie. Mamy mnóstwo narzędzi, które warto przy tej okazji wykorzystać. Oczywiście najlepsze są (nawet najmniejsze) badania. Ale wiemy jak jest – w zależności od wielkości organizacji może być na nie miejsce lub nie. Co byś poradziła, Kasiu, projektantowi, który nie ma bezpośredniego dostępu do użytkowników? Jakie on ma możliwości wejścia w buty przyszłych użytkowników jego produktu?
Kasia: Zawsze można znaleźć jakieś dane, tylko trzeba dobrze poszukać. Nawet milczący użytkownik jest dla nas skarbem, jeśli potrafimy wyciągnąć wnioski. Oczywiście, jeśli już kompletnie nie mamy pomysłu, to proponuję zanurzenie się w temat naszego produktu. Doświadczenie empiryczne jest lepsze niż możemy sobie wyobrazić. Zrozumienie wybranego zagadnienia jest kluczem do zorientowania się na potrzeby innych. W takiej sytuacji dobrze jest przeczytać parę książek, artykułów, porozmawiać z ludźmi zafascynowanymi tematem. Wypróbować dane rozwiązanie. Wyobraźmy sobie, że projektujemy aplikację do biegania. Osobiście zaczęłabym się zastanawiać, co kusi ludzi w porannym bieganiu. Potem pewnie przez jakiś czas chętnie bym pobiegała, żeby zrozumieć co czują, jak funkcjonuje organizm przy takim ruchu i tak dalej. Znalazłabym grupę na social media i do niej dołączyła. Najważniejsza jest obserwacja ze zrozumieniem tego, co się dzieje.
Marek: Empiria to jedna z ważniejszych rzeczy, to prawda. Kolejnym krokiem jest, wydaje mi się i użyję tego słowa, niech mnie zjedzą, „naśladownictwo”? Może jestem odosobniony w tym wrażeniu, ale mam wrażenie, że jako projektanci lubimy myśleć, że produkt, nad którym pracujemy, jest jedyny w swoim rodzaju, że nikt wcześniej tego nie robił.
Kasia: Tak, zbyt często próbujemy wymyślać coś na nowo. Może to klątwa innowacyjności? Bardzo często można usłyszeć, że nasz produkt powinien być innowacyjny, niepowtarzalny i inny… A my, niestety, często podnosimy tę rękawicę. Duma nie pozwala nam przejść obojętnie obok takiego wyzwania!
Marek: Dzięki, potrzebowałem wsparcia w tej opinii. 😉 Zmierzam do tego, że takie myślenie lubi być pułapką, a na pewno ograniczeniem. Uwaga, kolejna kontrowersyjna opinia – jest spore prawdopodobieństwo, że projekt, nad którym pracujesz, ktoś inny już gdzieś kiedyś wykonał, aktualnie nad nim pracuje lub zaraz będzie go robił. I TO JEST OKEJ. Kluczowe w tym wypadku jest to, byś umiał wykorzystać istniejące produkty w swojej pracy. Nie ma sensu wyważać otwartych drzwi tylko z powodu swojego ego. To, co warto zrobić, to uznać istniejące patterny (bo tak będzie lepiej dla Ciebie i dla Twoich przyszłych użytkowników), odnieść je do kontekstu Twojej branży/produktu/briefu/użytkowników i zastosować. Podsumowując: jeśli zebrałeś dane o Twoim przyszłym produkcie (brief), zrozumiałeś temat, którym się zajmujesz (research), poznałeś kontekst, w którym on ma się znaleźć (empiria), popatrz, proszę, również na rozwiązania konkurencji, na inne branże, które być może mają rozwiązanie Twojego problemu, zauważ istniejące już w świecie cyfrowym wzorce i twórczo oraz świadomie je PRZETWÓRZ – tak, aby najlepiej służyły użytkownikom Twojego produktu.
Kasia: Tak, jeśli mamy już te wszystkie elementy, to czas porozmawiać z zespołem i biznesem o wnioskach. Oczywiście, brief wysłany mailem też jest bardzo ważny, ale na późniejszym etapie. Teraz jest odpowiedni moment na konsultacje z innymi zainteresowanymi. Trzeba rozsądnie przedstawić swoją wizję planu i dowiedzieć się, czy inni się na to zgadzają. Szczególnie dobrze musimy się dogadywać z biznesem i deweloperami.
Marek: To ważne o czym piszesz. Komunikacja w zespole, bo o niej trochę tu mowa, to szeroki temat i mam wrażenie, że niedoceniany. Jak myślisz, kto jest odpowiedzialny za jej kształt, a raczej – kto powinien być odpowiedzialny? Biznes? UX? Czy deweloperzy?
Kasia: To zależy. 😉 Myślę, że każdy zespół powinien ustalić to indywidualnie.
Marek: Rozwiązania na pewno mogą być tutaj różne, ale wydaje mi się, że jako projektanci absolutnie nie powinniśmy umywać od tego rąk. Zdecydowanie najłatwiej zrzucić odpowiedzialność na biznes czy klienta, ale, kierując się zasadą empatii, to również temat, który powinien nas, projektantów, obchodzić. Jesteśmy twórcami produktu i jeśli chcemy, by był lepszy, to nadzór nad przestrzenią komunikacji leży w naszym interesie. Pisałaś przed chwilą o wizji planu i konieczności uzyskania zgody w kwestii kierunku, w jakim zmierza projekt. Wydaje mi się, że trafiłaś w kolejny czuły punkt projektantów i tej wizji, w której geniusz zamyka się w swoim gabinecie na tygodnie ciszy i skupienia, po czym wychodzi i obwieszcza radośnie światu: OTO PROJEKT! To mit, którego żywotność wciąż nie przestaje mnie zadziwiać. Tworzenie produktu w interdyscyplinarnym zespole to praca zbiorowa. Komunikować się należy z biznesem w razie wątpliwości, co do celu, komunikować koniecznie trzeba się również z deweloperami. Po pierwsze: aby wiedzieć, czy proponowane przez nas rozwiązanie jest możliwe, po drugie: czy jest optymalne. Dobry projektant bierze pod uwagę zdanie każdej ze stron, a produkt naprawdę na tym zyskuje. Bycie w kontakcie z resztą zespołu umożliwia nie tylko bardziej efektywną pracę, ale również daje kontrolę nad projektem i prowadzi spokojnie poprzez wszystkie kamienie milowe. Właśnie! Kamienie milowe projektu! Dzielenie pracy na mniejsze odcinki czasowe nie tylko daje nam poczucie sprawczości (widzimy, że projekt posuwa się do przodu), ale też pozwala kontrolować progres, chroni przed nadmierną prokrastynacją (ofkors! :D). Organizacja pracy to kolejny temat rzeka, czyż nie? Co poradziłabyś projektantowi, aby jego praca była jak najbardziej efektywna?
Kasia: Co będzie przynosiło największe korzyści? Tu kluczem jest dla mnie klarowna wizja MVP (minimum viable product). Gdy pracuje się nad produktem zawsze te notatki powinny być na widoku. Skupiając się na szczegółach, często nie widzimy już całej drogi produktu.
Marek: I to jest trudne – i tu naprawdę warto zbudować sobie nawyki. Nawet, gdy projekt wydaje się niewielki i krótki, to możesz być jako projektant pewien, że z czasem zwiększy się liczba wymagań, pojawią się detale, które nie były wcześniej do przewidzenia i tak dalej. Notuj: wykorzystuj aplikacje, używaj post-itów, miej wielki notes, bazgraj – cokolwiek, byleby móc zgromadzić wiedzę!
Kasia: Zgadzam się w pełni! Skoro jesteśmy już na tym etapie, to teraz czas porozmawiać o narzędziach pracy. Każde narzędzie pracy powinno być dopasowane indywidualnie do potrzeb produktu. Zawsze powinniśmy iść z potrzebami, a nie z góry utartymi zasadami i schematami pracy. Jakie zasady będą optymalne dla większości projektów?
Marek: Można spróbować zaprojektować stronę www w InDesignie, ale zanim się to zrobi, warto zadać sobie proste pytanie: po co? Jest też ciekawy kontekst w temacie narzędzi dla produktów cyfrowych. Wraz ze wzrostem popularności programów do tzw. pracy współdzielonej dochodzi mała, ale często zapomniana powinność po stronie projektanta. Jeśli pracujesz w Adobe XD, w Figmie czy wrzucasz pliki do Zeplina, to w twoim interesie jest to, by wszyscy współpracownicy znali to narzędzie w stopniu umożliwiającym współpracę. Poświęć chwilę na wytłumaczenie podstawowych funkcjonalności (zwłaszcza biznesowi), doradź najlepsze praktyki. To czas, który szybko się zwróci całemu zespołowi.
Kasia: Tak, to jest bardzo istotne. Dla mnie kolejnym elementem jest tworzenie produktów użytecznych. Przez użyteczność mam na myśli produkt wygodny w użyciu. W produktach cyfrowych może to być intuicyjne wyciągnięcie najważniejszych elementów na wierzch. Użytkownik może wykonać główne założenie MVP produktu w ciągu kilku minut, a my tego nie przedłużamy. Warto również wziąć pod uwagę, w jakich okolicznościach nasi użytkownicy będą używać produktu. Czy będzie to kanapa, łóżko czy może tramwaj? Ile czasu ma użytkownik na przeczytanie komunikatu? Czy nasze polecenia są zrozumiałe? Tym też przyciągamy klientów.
Marek: Pełna zgoda, w tym wypadku odmienianą już przez wszystkie przypadki w naszej rozmowie empatię wreszcie kierujemy na użytkownika. Z użytecznością i ze sprzedażą również związany jest temat, który szczęśliwie zdobywa u nas coraz większą popularność – czyli mikrocopy w projekcie. Wszystkie miejsca, w których komunikujemy się z użytkownikiem, to szansa, by uczynić produkt jeszcze lepszym. To miejsce, gdzie mamy szansę nawiązać rozmowę się z użytkownikiem, nadać naszemu produktowi jego głos, a zatem też charakter… Czasem drobne zmiany potrafią zdziałać cuda, natomiast na pewno będę namawiał każdego, by zwracał na ten aspekt projektu należną uwagę.
Kasia: To łączy się z następnym zagadnieniem, czyli transparentnością, byciem fair wobec użytkowników. Przekaz informacji jest bardzo ważny, a ludzie dużo wybaczają produktom, jeśli rozumieją ich sens. To wzbudza zaufanie i tworzy dobrą relację. Na przykład: lepiej napisać że strona jest obecnie niedostępna niż wyświetlić błąd. Często zdarza się, że transparentność nie do końca pokrywa się z potrzebami marketingowymi i biznesowymi. Wtedy wkraczamy my – jako negocjatorzy. Zawsze możemy przemycić jakiś komunikat. To jakiś konsensus pomiędzy wartościami firmy a klientami. Co z następnym elementem?
Marek Dobra, masz zrobiony research, posiadasz wiedzę o swoich użytkownikach, wypiłeś jak zwykle za dużo kaw, trochę pobumelowałeś, ale ostatecznie jest: Twój projekt. Teraz musisz go zaprezentować, poddać ocenie innych projektantów, biznesu i, o zgrozo, deweloperów. Wróćmy na chwilę do tematu poruszanego na wstępie – czyli ego projektanta. Zdążyłaś zżyć się z projektem, zrobiłaś dobrą robotę researcherską, jesteś na chwilę ekspertką w temacie. Jak przyjmować feedback? Jak reagować na uwagi ze strony biznesu? Jak wytłumaczyć deweloperom, że warto? Jakieś wskazówki, Kasiu?
Kasia: Na pewno należy starannie opracować dane i przestawić je w klarowny sposób. Dlaczego warto budować NASZ produkt właśnie w taki sposób. Wyjaśnić, dlaczego uważamy, że dane rozwiązanie jest najlepsze. Tutaj musimy rozmawiać językiem korzyści. To działa. Co dany obszar będzie mógł otrzymać, jeśli Twój plan wypali – biznes zawsze przekonają pieniądze lub oszczędności, a programistów skrócony kod oraz reużywalność elementów. Każda grupa zrozumie potrzebę korzystania z naszego produktu przez klientów. Po drugiej stronie czają się komentarze oraz analiza innych uczestników. No i właśnie tu wjeżdza feedback. Uwagi od biznesu, deweloperów… Teraz czas posłuchać, co inni mają do powiedzenia na temat naszej pracy. Często takie spotkania mogą być bardzo inspirujące, jeśli tylko będziemy pozytywnie nastawieni. Jednak jeśli feedback jest negatywny, to uderza w ego projektanta – to bardzo drażliwy i ciężki temat. Czasem to ego może nawet nie zmieścić się w pokoju, w którym odbywa się dyskusja. Serio. Przecież to MY wiemy wszystko najlepiej! Czasami jako designerzy jesteśmy zbyt dumni, chcemy mieć ten niespotykany pierwiastek kreatywności, bo przecież to my decydujemy o tym, jak wygląda produkt! W takich sytuacji polecam KUBEŁ ZIMNEJ WODY na naszą głowę. Należy oddzielić nasze ego od tego, co jest dobre dla produktu.
Marek: Dodałbym do tego jeszcze, że nie musisz umierać za swój projekt. Koniec końców pamiętaj, że wszystkie uwagi dotyczą projektu, a nie Ciebie jako projektanta.
Kasia: Chyba w tym jest największy problem. To wymaga odwagi i dojrzałości od projektanta, aby chcieć zrozumieć.
Na koniec porozmawiajmy o czasie. Nie ma co ukrywać, że projektowanie jest wciągające, ale istnieją, niestety, czasowe ograniczenie. Kiedy powiedzieć sobie dość? Trzeba się zastanowić, czy główny cel został osiągnięty, czy projekt spełnia założenia biznesowe? Wtedy na horyzoncie pojawiają się priorytety. Jeśli wszystko było przeprowadzone poprawnie wcześniej, to teraz te elementy nam się zwrócą z nawiązką i zaowocują.
Marek: Z serii nieistniejących cytatów mogę przytoczyć coś, co być może ktoś kiedyś powiedział, ale nikt nie wie, kto i gdzie: good enough is a new perfection (z ang. wystarczająco dobre to nowa doskonałość). Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jako projektant nigdy nie będziesz zadowolony z efektów swojej pracy. Dlatego zgadzam się w zupełności z koniecznością realizowania założeń biznesowych. Im szybciej powie się pierwsze „dość”, tym zazwyczaj lepiej dla zdrowia psychicznego i samego projektu. Ratunkiem i czymś, co jest absolutnym game changerem w produktach cyfrowych w porównaniu do druku, jest magiczne słowo: iteracja. Odpocznij od projektu, sprawdź go w praktyce, w boju, zdystansuj się, a potem wróć i popraw to, co nie zadziałało. Często jest to dużo bardziej owocne i daje lepsze wyniki. Nie zadręczaj się dążeniem do ideału. Wróć. Popraw. Jest spoko! 😉
Kasia: Dzięki Marku za rozmowę – super, że mogliśmy się wymienić naszymi spostrzeżeniami! Do następnego!
Marek: Trzymaj się Kasiu, do usłyszenia! 🙂